fbpx
epicksport

lut 12, 2020

No dobra, kto z Was umie zrobić skłon?

Written by Jacek

In

Tak rozpocząłem zajęcia jednej z grup 7-9 r. Efekt?
2 z 8 osób faktycznie dotknęło stóp. Pozostali albo w zgarbieniu próbowali się pochylić do końca, albo na zgiętych kolanach bujali się próbując wypełnić to niemożliwe do wykonania zadanie. Czego on od nas chce? 3 chłopcom brakowało dobrych 20 centymetrów. Stoję i nie wierzę…jak to możliwe?

Na samym początku mam do Ciebie taką małą prośbę 😊 Jest to pierwszy wpis, a w mojej głowie przez ostatnich kilka miesięcy pojawiło się bardzo dużo tematów o których chciałbym porozmawiać i tak naprawdę nie wiem od czego zacząć. Są to tematy bardzo ważne dla nas jako rodziców, a wiem, że w codziennym pędzie nie mamy okazji dostrzec takich rzeczy u naszych dzieci, dlatego bardzo mi zależy, aby stopniowo meldować Wam co widzę nie tylko jako trener, ale też jako rodzic. Dlatego wybacz jeśli w pierwszym wpisie będę skakał po tematach :D – obiecuję, że dobrnę do sedna tak szybko jak się da. Wracamy?

Powszechnie panuje opinia, że człowiek rodzi się zdrowy – dopiero styl życia go wykrzywia, maltretuje i “wadzi”. Mówi się styl życia tak, jak by każdy stawał przed świadomym wyborem i mógł na pewnym etapie powiedzieć – dobra! świadomie chcę być urzędnikiem, siedzieć 8h dziennie przy biurku. Jestem świadomy masakry jaką wywoła to w moim organizmie, że będę miał skrzywienie kręgosłupa i przykurcze. Ale czy serio mamy wybór, a co więcej świadomy? Wątpię. Nikt na rozmowie o pracę nie powie – proszę panią, przez najbliższe 20 lat, 8 godzin dziennie spędzi pani siedząc – powinna pani po tym czasie zadbać o swoje ciało bo się rozleci. 

Większość z nas nie zada sobie nawet pytania czy najbardziej zaawansowany sprzęt jaki w życiu będę miał w posiadaniu – mówię tu oczywiście o ludzkim ciele – jest używany w prawidłowy sposób, zadbany i konserwowany?
Czy on w ogóle potrzebuje konserwacji? A no właśnie, tak, potrzebuje i to bardzo.

Czym skorupka
za młodu nasiąknie…

No więc wracając do decyzji zostania urzędnikiem – nikt nam w szkole nie mówi jakie konsekwencje ma taki tryb życia, a w polskiej kulturze chęć dbania o zdrowie i kondycję nie jest na tyle rozwinięta, aby dbać o nią zdroworozsądkowo, efektem czego bierzemy się za sport dużo później niż trzeba, często ratując zaniedbany stan zdrowia dużo za późno, albo zaczynamy tak hardkorowo, że z grubaska stajemy się pakerem w 2-3 lata ale stawy robią wysiadkę i przypominają, że nieśmiertelność kończy się po 30tce i wracamy do punktu wyjścia ;).

Wszystko rozumiem, nasze problemy zdrowotne są efektem systemu, w którym dorastali nasi rodzice, ale teraz jesteśmy mądrzejsi więc drugi raz takiego błędu nie popełnimy, a nasze dzieci będą okazami zdrowia i sprawności. Zgadza się? Ha, no to patrzcie na to – moje pytanie dzisiaj dotyczy naszych dzieci – dlaczego tylko 2 z 10 8latków jest w stanie zrobić skłon i dotknąć swoich stóp? Czy w dobie powszechnego dostępu do informacji i kultu sprawności, po kilku latach content marketingu i SEO na temat bycia fit, nie powinno być tak, że już wszyscy są zdrowi i sprawni, a nasze dzieci to już w ogóle?

Ale epicka skórka!
Eee tam, ja ją odblokowałem tydzień temu… Kopiemy? Zaaaraz…

Dwa lata temu skończyłem pracę w godzinach biurowych i zacząłem spotykać ludzi ze środowisk, które normalnie mijałem będąc w pracy. Mówię tutaj o emerytach robiących zakupy, młodych matkach chodzących na spacery do parku, ale także dzieciakach kończących lekcje idących na zajęcia dodatkowe. „Za moich czasów” kończyło się szkołę, wracało do domu, rzucało plecak i wychodziło na dwór ciąć z kolegami w gałę. Jak ktoś miał dodatkowy angielski albo korki to chodził, czasem dochodziła jakaś sztuka walki. Ok miałem kompa w domu i jak byłem trochę starszy i wychodził lepszy tytuł wyłączałem się i potrafiłem ciąć w niego po kilka godzin dziennie, ale generalnie lubiłem spędzać czas na zewnątrz jeżdżąc na rolkach, grając w piłę, lub po prostu szlajając się gdzie popadnie. Patrząc na dzieciaki teraz, obserwacji mam kilka. Szlajających się leniwym tempem jest bardzo mało, jest za to całkiem sporo goniących na zajęcia. Mamy dużo pięknych boisk – praktycznie same takie, ale osoby grające na nich to w większości „młodzi Lewandowscy” zapisani do szkółek, akademii i podobnych – chłopaczków którzy „wyjdą na piłkę” ciężko znaleźć. Śmiem twierdzić, że jak dzieciak nie trenował nigdy piłki po godzinach to na zwykłym osiedlowym boisku nie ma czego szukać bo poziom jest tak wysoki, że tylko się zniechęci. Każdy dzieciak ma strój, profesjonalne buty i w ogóle widać, że granie w gałę w dzisiejszych czasach jest chyba najbardziej sprofesjonalizowaną formą rekreacji dziecięcej. I tutaj mała dygresja – jak część z Was wie, gram w paintball sportowy. W tym roku dostaliśmy się do dywizji PRO – będziemy grać wśród 20 najlepszych drużyn w Europie. Super 😊 ale podczas majówki miałem okazję brać udział w dyskusji w której padło kluczowe pytanie – co to znaczy być PRO? Jest to temat na osobny artykuł, ale konkluzja była taka – musisz mieć profesjonalny uniform 😉 No i te dzieciaki go miały, więc ich granie jest teraz pro, a moje z dzieciństwa to po prostu kopanina. Anyways, tendencja jaką zauważyłem to, że nawet te pro dzieciaki, kiedy nie ma w okolicy trenera, albo czyjegoś ojca który szlifuje ich skille, biorą telefony, siadają sobie obok bramki i albo oglądają filmy, albo tną w gry. Byłem w szoku, ale spina mi się to z całościowym obrazkiem jaki zaobserwowałem przez ostatnie 18 miesięcy.

 

Z jakim rodzicem bym nie rozmawiał, każde dziecko na coś chodzi – piłka, gimnastyka, karate, judo, zumba kids, tenis – to tylko kilka które się przewijają. Sam mam 1,5 roczną córkę – widzę że oferta dla takich skrzatów już jest, a jak dojdzie do 3 lat to będę mógł ją śmiało zapisać na dowolne zajęcia kreatywno/sportowe jakie sobie tylko z żoną wymyślimy. Taka sytuacja funkcjonuje od dawna. Więc dlaczego te chłopaczki nie potrafią zrobić zwykłego skłonu? Czyż nie powinni być turbo rakietami, mega sprawni? Z drugiej strony gdzie oni tej sprawności nabierają? Jak masz 8 lat, to co? jesteś w 2 klasie podstawówki – masz za sobą przedszkole, kilka lat z rodzicami w domu, pierwsze sprawności w weekendy na dworze i 1 rok z regularnymi WFami. To chyba gdzieś, tam jest czas w którym ktoś dba o utrzymanie naturalnej sprawności Twojego ciała? A może nie? Może życie tak zasuwa do przodu, że wcale to tak nie działa? Może rodzice są tak zatyrani, że weekendowa rozrywka nie polega na rekreacji, a na czymś leniwym? Ciekaw jestem jak to jest u Was? A może 8latek nie powinien potrafić robić skłonu i ten cały tekst jest bez sensu? Hmm…wydaje mi się, że powinien i to co się dzieje jest alarmujące i powinniśmy się przyjrzeć sprawności naszych latorośli.

 

Opowiem Wam jeszcze jak to jest u mnie. Mój syn za małolata nie był za bardzo zainteresowany ruchem. Coś tam sobie pokopaliśmy, ale generalnie motoryka nie była jego silną stroną. Przez lata próbowałem go wkręcić w różne sporty – łykną trochę karate, był na judo, rolki, narty, piłka po trochu wszystkiego – nic mu się nie spodobało, albo nawet jak chciał brakowało mu motoryki. Szczytem wszystkiego było gdy miał 9 lat – zaprowadziłem go na zajęcia akademii piłkarskiej i usłyszałem, że ma za słabą motorykę i powinien iść gdzieś indziej, żeby jej nabrać. Serio? :D W pewnym momencie ograniczaliśmy się do wspólnego wychodzenia na piłkę i roweru – gdzie systematyczność, ponieważ nie mieszkamy razem, była skazana na porażkę. Momentem w którym coś drgnęło była chwila stworzenia zajęć nerfowych. I tu nie chodzi o reklamę, tylko jakoś tak się zajarał ideą strzelania, że udało mi się go w końcu! wyciągnąć na zajęcia na które chodzi regularnie i ma z tego fun. Zajęcia te stały się dla niego otwieraczem do ruchu i teraz np. dopisałem go jeszcze na walki mieczem. U mnie cardio, technika i głowa, a tam jeszcze kondycja i siła na grubo :D Młody na początku nie potrafił zrobić skłonu, z przysiadem dalej ma problem, ale ogólna sprawność skoczyła mu znacząco przez co moje obawy, że będzie miał problem ze sprawnością jako nastolatek i ze zdrowiem jako dorosły trochę osłabły. Trochę bo sam jestem przyzwyczajony od małego do ciągłej aktywności, a w porównaniu z tym co ja robiłem Młody leniuchuje, no ale i tak jest postęp więc jestem bardzo zadowolony. W sumie ciekaw jestem czy teraz zrobi skłon – dzisiaj sprawdzę.

Moje pytanie jednak dalej nie daje mi spokoju – dlaczego te dzieciaki tego nie potrafią? Za tym pytaniem tak naprawdę stoi inne – dlaczego nie kochają tak ruchu? Pamiętam jaką frajdę sprawiało mi bieganie, skakanie, przeskakiwanie przez płoty, skakanie ze schodów, wbieganie i zbieganie klatką schodową, wyścigi z windą, modyfikowanie trasy po zakupy, żeby się więcej poruszać, opcji była nieskończoność – to wszystko było mega przyjemne i turbo satysfakcjonujące. Dlaczego dzisiaj dzieciaki tak nie mają? Myślę, że jednym z czynników może być zagospodarowanie terenu – jest ładniej, czyściej, wszystko bardziej uporządkowane, a naturalnych urozmaiceń nie ma, trzeba się ratować zagospodarowanym placem zabaw dla dzieci. Kiedyś były budowy, wykopy, góry ziemi po starych budowach po których się biegało, stare ogródki działkowe, miejsca niedokończone, niestrzeżone, pełne opcji do odkrycia. Więc wyjście na dwór jest mniej interesujące.

Na naszym osiedlu boiskiem był trawnik, a bramkami z jednej strony dwa kamienie, a z drugiej plecak i studzienka – nie było dnia żeby jakaś pani z zakupami prawie nie dostała piłką, ale wtedy boisko było pełne. Dzisiaj orlików mamy masę, ale grają albo szkółki albo zorganizowane grupy, a zwykłych dzieciaków na ustawce prawie nie ma, a jak są to chwilę pograją a potem siedzą na telefonach. No właśnie, tutaj mamy drugi czynnik który mi przyszedł do głowy dlaczego jest jak jest. Ten temat wymaga osobnego wpisu, ale drapnę go teraz z wierzchu – jestem zszokowany jak moja ukochana branża gamingowa się rozrosła i jaki ma wpływ na dzieci. Obecnie tylko niewielki procent gier jest naprawdę dobrych i rozwijających, jest za to masa takich które robią papkę z mózgu (to jeszcze do przełknięcia) i uzależniają dzieciaki przez zastrzyki dopaminy – a tego już, jak mawiał klasyk, nie zniese. Granie jest teraz kompulsywne i przykleja dzieciaki na godziny do ekranu. Dodając do tego bycie lekarstwem na brak pomysłu co zrobić z dzieckiem stanowi niestety bardzo silny czynnik z którym niewiele atrakcji ruchowych ma szanse na wygraną. Dopóki VR i AR nie rozwinie się na tyle mocno, żeby był dostępny na urządzeniu które dzieciaki mają przy sobie, dopóty do odklejania dzieciaków od ekranów trzeba będzie używać coraz większego łoma :D Gruby temat, na inny post.

To są moje pierwsze przemyślenia na ten temat – macie podobne? Czy Wasze dzieciaki ogarnął skłon? Na pewno część tak, ale jaka przyszłość czeka tych pozostałych?

Strasznie się rozpisałem a rozwiązania nie widać, dlatego poniżej podzielę się moimi wnioskami na szybko. Co mogę zrobić żeby moje dziecko potrafiło zrobić skłon – czytaj: miało perspektywę na właściwy rozwój ruchowy w przyszłości:

– próbować zapisać dzieciaki minimum na jedne zajęcia sportowe w tygodniu – niech pamięta do czego służy ciało i że trzeba o nie dbać

– być przykładem – jeśli my jako rodzice nie będziemy się ruszać, dzieciaki też nie będą

– zaczynać od małego – im wcześniej zaczniemy, tym mniej pracy trzeba będzie włożyć później w przekonywanie. Moja córka skończyła wczoraj 15 miesięcy i po raz pierwszy podczas ćwiczeń w domu zaczęła próbować to co ja 😊

– próbować różnych zajęć – nigdy nie wiadomo w które się wkręci

– sprawdzać czy Wasze dziecko umie zrobić – skłon, przysiad na pełnych stopach, pompkę. Swoją drogą siebie też możecie sprawdzić 😉

Na dzisiaj to tyle. Do następnego!

Follow Us

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się do newslettera, aby nie ominął Cię żaden post.

0 komentarzy